Fragmenty książki "Przechytrzyć śmierć" t.II

str. 57

...To musi być gryzipiórek z polskiej dwójki grający wielkiego oficera wywiadu. Ciekawe ile miesięcy temu zaczął się dopiero golić. Bez żadnych doświadczeń życiowych, może skończył albo raczej zaczął podchorążówkę i postrzelał, albo i nie, we wrześniu 1939. Już ja ci dam niemiecką cynówkę, poruczniku. Nachyliła się do młodego oficera i swoim słabym, lecz zupełnie zrozumiałym polskim wyrzuciła mu w twarz.
- Powinnam ci, gówniarzu, mordę skuć za rogiem ulicy. Jak masz czelność mierzyć nasze cycki czy są duże, czy też nie? My ci nic nie mierzymy. Podejrzewam, że ostatnie cyce, które widziałeś, to ssąc u mamy albo w jakimś tanim burdelu. Zdziwisz się oglądając, dlaczego mamy je takie duże. - Rozpięła dwa górne guziki munduru, odsłaniając kolbę pistoletu. Szybko zapięła mundur a on z dziwną miną patrzył na jej dyndające na lewej piersi odznaczenie, o którym sam jak na razie nie śmiałby nawet śnić.
Freda jak zawsze swoją metodą dobijała przeciwnika, ku wielkiej uciesze siedzącej obok mężczyzny kobiety, która milcząc wprawdzie, dała jednak pełne aplody swoją mimiką.
- Widziałeś, że to był vis. Wasz oficerski z przydziału. A gdzie twój? A może się boisz nosić, bo niechcący wystrzeli? Wiesz jak to jest ciachnąć sztyletem szkopa od tyłu przez całą szyję, Jest wtedy tak cicho, że dziwisz się, dlaczego nic nie mówi...

str. 152

...Hans poprawił mundur. Zobaczyła, że jego bagaż leży na tylnym siedzeniu dżipa. Wiedziała, co to znaczy. Rzucą go do Norwegii!
- Fredziu. To, co wiem, to fakt, że twój skok do Niemiec jest już zatwierdzony. Jutro lecisz z kontyngentem Polaków do Ringway. Kurs spadochronowy robisz w błyskawicznym tempie, albo w Dunham House, albo w Fullshaw Hall. Mam nadzieję, że mój przerzut będzie powietrzny, to chociaż zdążymy się jeszcze raz przytulić. Znajdę cię mimo wszystkich idiotycznych zakazów. Z pewnością mnie rzucą wcześniej niż ciebie. Vera będzie na ciebie jutro czekać na Ringway.
Gerd odwróciła się i spojrzała na Fredę.
- Zazdroszczę pani! Ja też szkolę się, jako jedyna Norweżka, ale szanse na rzucenie mnie do jakiejś akcji są bardzo nikłe. Niestety! Może kiedyś, gdy wyszkolonych mężczyzn zabraknie. Jak dotychczas to jestem tylko wojskiem bez możliwości walki. Widzę, że pani oficjalnie z bronią u boku i odznaczona. - Zapuściła motor. Oni przytulili się do siebie jeszcze raz i szeptali.
-Wróć! - I ty też!
- Tuman kurzu za dżipem powiał w jej mokre oczy...

Str. 161

Oficer skoków kazał im zrobić zbiórkę i wyczytywał nazwiskami czy pseudonimami, każąc im stanąć w szeregu. Była jednak czwarta. Oficer spojrzał w swoje papiery.
- Pierwsza szóstka zadawalający wynik i kurs zaliczony z wpisaniem do akt. Flying Officer List dodatkowe punkty i nagroda za zrobienie całego kursu w dwa dni. Gratuluję!
Złożył swoje papiery i podszedł do Fredy. Z daleka zobaczyła już, co to za nagroda i pąsy podniecenia zabarwiły jej policzki. Trzymała teraz w ręce beret i okrągłą plakietkę do przyszycia na lewy rękaw. Biały spadochron na niebieskim tle zajmował całą powierzchnię. Odznaka na pierś munduru jest mniej symboliczna od orderu Polaków, ale będzie dobrze z nim zgrana. No! Jestem komandosem i basta!

Str. 204

...Odwróciła się i wtedy zza krzaka jakieś silne ręce złapały ją wpół. Męski, zachrypnięty głos czknął jej w twarz odorem wódki.
- A cóż to? Dziewczę chodzące ukradkiem po nocy... Tak, aby jej nikt nie widział? Czego to się boi? Pogruchamy sobie tu w przydworcowych krzakach a potem zadzwonimy na żandarmerię, aby to skradanie się wyjaśnić władzy.
Trzymał ją mocno jedną ręką ciągnąc w czerniejące przy starym płocie zarośla. Udawała, że się opiera. - Spokój! Mordę ci skuję i wtedy wlezę na ciebie!
Wsunęła lewą rękę do torby. Finka! ...Jest! Powalił ją na ziemię i zaczął zdzierać z niej majtki. Nie dał rady jedną ręką, puścił ją więc i chciał pomóc sobie drugą. To był jego koniec. Czoło bolało ją potem przez tydzień. Dostał nim między oczy. Zrobiła natychmiast cięcie. Od tyłu po szyi, tak jak uczył ją William. Okazało się teraz niezawodne! ...

Str. 272

...Freda powoli włożyła rękę z paczką papierosów do torby. To co się zaraz stało, było dla wszystkich zaskoczeniem. Błyskawicznie ręka z torby. Błysnęło. Usłyszeli głuchy, spłaszczony odgłos wystrzału. Tylne koło samochodu siadło z sykiem. Wylot tłumika na pistolecie Fredy dymił teraz lekko wycelowany w głowy obu Niemców.
- Ręce w bok! Na ziemię! Ale już! Następny strzał będzie w głowę!
- Padli tak jak stali, nie zważając na pył i brud wyjeżdżonego zaułka. Podskoczyła szybko i przykucnęła przy kierowcy, przyciskając kolanem jego kręgosłup do ziemi. Lufa z tłumikiem cyrkulowała między głowami obu leżących. Lewą ręką wyciągnęła pistolet z pod pachy delikwenta.
- Lenka. Zabierz spluwę temu drugiemu. – rzuciła łamaną polszczyzną. Wstała trzymając broń nadal gotową do użycia.
- Jeżeli któryś z was pokaże się dziś znowu, to następna kula będzie siedziała w jego łbie...